Przez kilka krótkich chwil Krzysztof Piersa siedząc w zielonym fotelu na scenie w Czytelni dla Dzieci i Młodzieży zamkowej Biblioteki to wpatrywał się w latte w przeźroczystym kubku, to obiegał spojrzeniem widownię, na której do ostatniego miejsca zasiadła młodzież klas siódmej i jednej ósmej z kętrzyńskich szkół podstawowych. Tę obserwację, wręcz lustrację młodej publiczności, jakże właściwą gościom spotkań autorskich, w dzisiejszym przypadku należy zrozumieć przede wszystkim przez pryzmat chyba najważniejszej aktywności Krzysztofa Piersy, mianowicie terapeuty uzależnień od Internetu i gier komputerowych wśród dzieci i młodzieży. Niektóre wnioski z owego krótkiego acz bacznego przyglądania się usłyszeliśmy już po kilkunastu minutach i to nie w kontekście potencjalnych pacjentów, lecz bardzo pozytywne, ponieważ autor książek dla młodzieży i poradników związanych z usidleniem przez nowoczesne technologie pochwalił szkoły za wprowadzone ograniczenia w używaniu telefonów komórkowych, czego wyniki widać było na twarzach i w oczach uczniów, szukających kontaktu wzrokowego z naszym gościem, mowie ich ciał, wskazującej na otwarcie ku bodźcom otoczenia, zainteresowaniu tym, co dzieje się na scenie.
Jeżeli ktoś spodziewał się mentorskiego tonu i przewracania stron w dwóch książkach, które Piersa położył na stoliku, pomylił się okrutnie, bo wystarczyło, że terapeuta podniósł się z fotela i przedstawił jako youtuber a przez widownię przeszedł szmer zrozumienia, akceptacji i ciekawości, który po kilku momentach przeradzał się już w głosy zachwytu, swojego rodzaju poczucie więzi, prawie że bratniego porozumienia. Powodem był wstęp do Internetu, który okazuje się wcale nie diabelski, śmiercionośny, niemoralny, nieetyczny, rujnujący umysł, serce i duszę, ale… Wykorzystując widoczne wśród młodzieży poparcie Piersa rozbudowuje to „ale” opowiadając najpierw bardzo delikatnie o problemikach, drobnych utarczkach rodzinnych, bałaganie w codziennym życiu. Podawane przykłady rozbawiają, śmieszą, chłopcy schylając głowy za oparciami krzeseł stają się skorzy do złośliwości, ironii, cynizmu, szyderstwa, małych szyderstw. Lecz historie z YouTube nagle stają się mroczne, przerażające, nieokiełznane, przekreślające dotychczasowe życie i ofiar, i sprawców. Zanim jednak sala cichnie w przejęciu, pamięta jeszcze, że przed kilkoma minutami prowadziła z Piersą głośny, śmiały, niczym nie ograniczony dialog o komputerowych grach online. Na angielskie nazwy własne, skróty, fachowe wyrażenia płynące nieprzerwanym potokiem z widowni padały ze sceny odpowiedzi, w których mniej lub bardziej jasno wybrzmiewała odpowiedź, że Internet, gry online, filmiki służą tylko i wyłącznie rozrywce, która wszak przysługuje każdemu z nas. Pod jednym jedynym warunkiem: jeśli wcześniej nie odmówimy kontaktu, pomocy, współpracy w rodzinnym domu, przyjaciołom i znajomym. Klawiatura i smartfon nie mają prawa zawładnąć naszym snem, odżywianiem, higieną, dbałością o rozwój fizyczny i intelektualny. Piersa powtarza, że gry, filmik z YouTube i TikToka nie uczą niczego, ani historii, ani dedukcji, ani strategii, nie przygotowują do jakiegokolwiek zawodu, a wręcz zabierają nam czas, który edukację zamienia w umiejętności i doświadczenie. Nie ustając ani chwili w ekspresji widocznej w mowie ciała, mimice, miejscami szalonej wręcz gestykulacji, nieustannym poruszaniu się na scenie, tembrze i tonie głosu, słownictwie nie unikającym sloganów, frazesów i banałów powiązanych z językiem młodzieżowym Piersa hipnotyzuje a niektóre wypowiedziane przez niego zdania zdają się być wyrytymi wielkimi literami, podkreślone czerwoną kreską. Kiedy atmosfera zostaje nasycona niezwykle emocjonalnymi obrazami, terapeuta przeciwstawia pięćdziesiąt sześć godzin nieustannego wpatrywania się w monitor jednej godzinie nudy z widokiem na ścianę, podczas której, i on to zaręcza, pojawi się antidotum – pasja. Czy uwolni ona nas od przerażających obrazów dwulatków, nie potrafiących złożyć jeszcze zdania a umiejących odtwarzać filmy w aplikacjach internetowych, bądź nastolatków na terapii sensorycznej odkrywających dotyk kory drzew palcami przyzwyczajonymi do gładkiej powierzchni iPhone’a? Niech zostaną w nas ku przestrodze…