Maciek dostojnie, blisko opiekuna. Luna ciesząca się, gdy poświęcano jej odrobinę uwagi, bardzo ciekawska. Doti rozbrykana, co rusz to w innym miejscu. Wszystkie ze Schroniska dla Zwierząt w Pudwągach koło Kętrzyna. Dzisiaj biegały, spacerowały i były pieszczone na trawniku naprzeciwko Loży Masońskiej, tuż przed wejściem do Miejskiej Biblioteki Publicznej. W środku czekały na nie dzieci z grupy „Smerfy” z Miejskiego Przedszkola Integracyjnego „Malinka”. Było zatem w Bibliotece dwoje bohaterów. Pieski i przedszkolaki. Dzieci i zwierzęta. Jakbyśmy się, my dorośli, na chwilę zapomnieli, zamyślili, to wróciliby do nas Kubuś Puchatek, Miś Paddington, Małpka Fiki Miki i wszystkie kotki, pieski i mnóstwo innych zwierzątek z wierszy Tuwima i Brzechwy. Nostalgie pomieszane z potrzebą ciepła, dawaniem otuchy, opieki.
Gdy Maćka podrapało się za uchem i przerwało, patrzył w oczy i nastawiał powoli drugie. Doti udawało się pogłaskać tylko w biegu. Gdy zmęczyło się trzymiesięczne szczenię, można dopiero było głaskać do woli. Zamykała wówczas oczy. Luna była zadowolona cały czas. Zwiedzała wszystkie kąty. Jej zainteresowanie otoczeniem było równe z tęsknotą za pieszczotami. I jedno, i drugie było wyrażane machaniem długim puszystym ogonem prawie bez przerwy.
Aż dziwne, że dziewczynki i chłopcy siedzieli grzecznie na kanapach w oranżerii, tylko schylając się do pogłaskania zwierząt. Wysłuchano tego, co o Międzynarodowym Dniu Zwierząt powiedziała pani bibliotekarka. Dowiedzieliśmy się z książki Doroty Sumińskiej „Dlaczego oczy kota świecą w nocy i inne sekrety świata zwierząt”, czemu psy nazywane są wąchaczami. Jednak rączki co raz bardziej wyciągały się do psów. Te dzieci, które dotychczas z pewną rezerwą, dystansem, lekką obawą patrzyły na zwierzęta również decydowały się na choćby muśnięcie. I nagle! Już biegają z nimi, już klęczą i siadają przy nich. Zaczyna się wzajemne przytulanie. Psy kładą na dziecięcych kolankach pyszczki i domagają się pieszczot. Wszystko pod czujnym okiem pracowników Schroniska, którzy zapowiadają, że za chwilę wychodzimy na zewnątrz i będziemy z pieskami spacerować. I smycze w rączkach przedszkolaków. Dwoje, troje trzyma Maćka, który kieruje się do drzwi. Luna ciągle macha ogonem, spogląda, kto ją wyprowadzi. Doti musi być na rękach opiekunki. Chyba zasypia.