Wyobraź sobie, że nie możesz umrzeć. Królestwa upadną, miasta zamienią się w proch. Wiatr zatrze imiona zarówno przyjaciół, jak i wrogów. Przyjdą nowi ludzie, nowe nazwy, rzeczywistość zabrzmi obcymi językami. A ty wciąż będziesz trwać, powracając za każdym razem. Przeklęty za niewypowiedziane zbrodnie, czy może ponad miarę umiłowany przez bogów? Sam nie jesteś już pewien. Wiesz tylko, że zrobiłbyś wszystko, byleby przerwać ten krąg. Po raz ostatni zamknąć oczy – i nie musieć już nigdy ich otworzyć. Pośród ogłuszającego bzyczenia much, w miękkim szeleście pełzających po twoim ciele larw, wśród coraz to kolejnych spazmów i skurczy powracającego do życia ciała, masz jedną jedyną rzecz, jakiej nie odebrał ci ani czas, ani bogowie. Imię, które dźwigasz ze sobą niczym najcięższe brzemię przez bezkres czasu. Zahred.