Powieść, Bolek i Generał
.
We wtorek tydzień temu spotkaliśmy się w Czytelni dla Dzieci i Młodzieży, tak, tej ze sceną teatralną, z pisarzem, publicystą, dziennikarzem radiowym Zenonem Złakowskim. Postać bez wątpienia znana odrobinkę starszym mieszkańcom Kętrzyna, tym, którzy byli dorośli i czynni zawodowo przed 1989 rokiem. Świadczy o tym publiczność zasiadająca przed sceną. Lecz nie tylko. Stojąc na dziedzińcu i zamkowym i z zainteresowaniem obserwując przychodzących gości byłem świadkiem wywiadu udzielanego kętrzyńskiej telewizji przez Zenona Złakowskiego. Rzadko się zdarza taka scena. Widać, że telewizja pisarza ceni i odpowiednio do jego pozycji w świecie literackim i dziennikarskim traktuje. Bohater spotkania także był pewny swojej wartości, bo w trakcie wywiadu na dziedzińcu dzierżył w ręku swoją najnowszą powieść. Świadczyć to może o zbytniej pewności siebie, zbytniej autoreklamie, albo odpowiedzialności i poczuciu roli, jaka przypadła autorowi w miejscu organizowanego spotkania. W końcu po to zjawił się tutaj, w Kętrzynie, żeby książkę przedstawić jak najszerszej publiczności, we wszelkich dostępnych mediach. Zaprezentować i sprzedać.
Jak zwykle, rolę narratora przejął dyrektor Witold Gagacki. Spełnia się w niej w dość interesujący sposób. Rzeczowy prolog, znakomite przygotowanie do zaprezentowania gościa, dobre pytania. W dość krótkim czasie widzowie i słuchacze zostali przeniesieni w świat połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Zaczęliśmy oddychać gierkowską odwilżą, ale także zaczęły przed nami przewijać się slajdy dramatów wcześniejszych, Radomia i Gdańska. Tego wszystkiego Złakowski nie miał zamiaru omijać i potraktował, jako wstęp do opowieści o sobie, postaw, z których wyrósł, które go uformowały, jako człowieka ideowego i jako pisarza. Widać było, że owe czasy nie stanowią ani dla niego, ani dla osób przed nim siedzących swobodnej opowieści. „Stało się!”, tytuł jego najnowszej książki, zabrzmiał jak sygnał, jak hasło, jak dźwięk guzika maszyny przenoszącej w czasie do lat owej prawdziwej Solidarności, skupiającej w swoich szeregach wielomilionową społeczność, łączącą przeróżne wizje zmian w kraju, wynikające z pochodzenia skupionych w niej osób z przeróżnych środowisk, od robotniczych po inteligenckie. Nie mogło nie odbić się to na atmosferze wśród zgromadzonych w czytelni. Zaczęły padać pytania, odpowiedzi były za mało delikatne. Ton stawał się irytujący. Uśmiechy wymuszone. Szepty stawały się tłem dla rozmowy prowadzonej ze sceny przez Gagackiego i Złakowskiego. Cóż, w jakiś sposób w dalszym ciągu odzwierciedlało to nasze społeczeństwo. Niepogodzone. I wyrosłą demokrację wśród podziałów istniejących przed i po 89 roku.
A sam Zenon Złakowski? Jakby nieco zdziwiony tym, jak jego zainteresowania publicystyczne i epickie odbijają wśród publiczności. Jakby traktował słowa „Bolek”, „Generał”, „Papież Polak”, jako omówione, zdefiniowane i zdogmatyzowane. Ile, zatem, w pisarzu obiektywizmu, ile zaś własnych potrzeb rozliczenia przeszłości? Ot, tajemnica literatury…
Jerzy Lengauer

 

DSC_0001 DSC_0004 DSC_0005 DSC_0008 DSC_0010 DSC_0011

Skip to content