SAM_7590 SAM_7591 SAM_7594 SAM_7596 SAM_7598 SAM_7599 SAM_7600 SAM_7604 SAM_7605 SAM_7608 SAM_7609 SAM_7614 SAM_7623 SAM_7635 SAM_7637 SAM_7640 SAM_7650 SAM_7656 SAM_7659 SAM_7673 SAM_7675

 

 

 

 

 

 

 
Świadek historii, świadek paralelnej rzeczywistości

W ubiegły czwartek, w miejscu jak najbardziej ku temu odpowiednim, czyli w Loży Masońskiej, będącej i historycznie, i współcześnie symbolem tolerancji, kultury i sztuki, kętrzynianie mieli okazję poczuć się jak John Book grany przez Harrisona Forda w wyreżyserowanym przez Petera Weira filmie „Świadek”. Państwo pamiętacie, rzecz dzieje się w amerykańskiej osadzie amiszów, współcześnie. „Nasz świat” wchodzi bezpardonowo w świat „ich”. Relacje nieufności, wrogości powoli zmieniają się w ciekawość, tolerancję, w końcu fascynację z obu stron.
Ruch chasydzki powstał w połowie XVIII w południowo-wschodniej Polsce i na Litwie. Czy bezpardonowo wszedł w ten świat? Trudno orzec. Z pewnością zburzył dotychczasowe stosunki żydowskie i wiele zmienił w kulturze judaistycznej, polskiej i litewskiej, co możemy z zainteresowaniem obserwować do dzisiaj. Ba, postawił także rękoma cadyków pewien mur, ale przecież tak to zwykle bywa z ortodoksją, fundamentalizmem bez względu na kontynent, kraj, kulturę, czy religię. Nieufność zapewniły chasydom czasy między wojnami Chmielnickiego, rozpadem unii polsko-litewskiej a rozbiorami Polski. O wrogości pisał w przynajmniej trzech ważnych książkach Jan Tomasz Gross. Czyżby zostały nam teraz ciekawość, tolerancja i fascynacja? Bardzo chciałbym w to wierzyć.
Jeden z autorów czarno-białych, jak chasydzkie stroje (choć nie wszyscy chasydzi muszą się tak ubierać; preferowany jest wszakże kolor ciemny, konserwatywny), fotografii zaszczycił gości krótką opowieścią o chasydach i delikatnością, którą musieli się on i jego dwaj koledzy artyści, posługiwać podczas fotografowania uczestników uroczystości na grobie cadyka Elimelecha na obrzeżach Leżajska. Marek Konarski, w stroju nieco chasydzkim, z pejsami wystającymi spod kapelusza, w chałacie, wypuszczonymi na pludry cycesami (czyżby pod spodem był tałes?), białych wełnianych pończochach i czarnych trzewikach chętnie dodawał dużo do tego, co mogliśmy odczytać z fotografii i co wzbudzało naszą nomen omen ciekawość. Zapraszał do odwiedzenia Internetu i szukania informacji o chasydach, cadykach, Elimelechu. Zapraszał do uzupełniania wiedzy. Cóż, ja z kolei odsyłam zainteresowanych do papierowych czasopism: „Midrasza”, „Cwiszn”. Jeśli zaś Internet, to przede wszystkim jewish.org.pl (Portal Społeczności Żydowskiej) oraz sztetl.org.pl (Wirtualny Sztetl), gdzie znajdują się także informacje o dawnym żydowskim Rastenburgu i współczesnym Kętrzynie.
                                                                                                                            Jerzy Lengauer

 

Skip to content