Prehistoria Fausta jako postaci liczy trzysta lat. Wyrósł on z ciemnej gleby starej legendy. Według niej Johann lub też Georg Sabellicus, który przybrał imię Faustus, czyli „Szczęśliwiec”, był średniowiecznym alchemikiem i astrologiem. Wsławił się wywołaniem ducha Heleny Trojańskiej, zostawił po sobie wspomnienie oszusta (nabierał ludzi na pieniądze) i bezbożnika oraz przekonanie, że przy jego śmierci pojawił się diabeł, zabrał jego duszę i zostawił smolisty ślad. W XVI wieku wyszła drukiem pierwsza księga ludowa o Fauście.
Tak więc Goethe nie wymyślił tej postaci, lecz ulepił ją i przeobraził z bardzo surowej figury, której przeznaczeniem było stać się już we wczesnym bezkształcie postacią literatury światowej.
Genialny poeta wygrał wyścig z czasem. Starzec, w osiemdziesiątym drugim roku swego niezmiernie bogatego życia ukończył dzieło, którego pierwszy zarys utrwalił w młodości, gdy miał dwadzieścia trzy lata. I mógł z pogodną i dumną rezygnacją odejść: „…w gruncie rzeczy jest mi wszystko jedno, czy i co jeszcze będę robił”.
Ukończył dzieło, które w kulturze powszechnej zajęło miejsce obok kilku arcydzieł, jakimi żyje przez całe wieki ludzkość.
Fausta” określa się jako poemat dramatyczny, dramat teatralny, tragedię. Składa się on z dwóch części (pierwsza ukazała się w 1808 roku, a druga w 1832 roku). Konstrukcja przypomina trochę kompozycję szkatułkową: otwarcie dedykacją, następnie „Prolog w teatrze” i „Prologus w niebie”. Taka budowa wskazuje na inspirację Goethego Szekspirem.
Przedział czasowy pierwszej części „Fausta” budzi respekt, gdyż jest to zawrotna liczba trzech tysięcy lat. Na przestrzeni tych lat rozgrywa się dramat.
Co znajdziemy w tekście? Mitologię, magię, naszpikowanie symbolami, alchemię, dramat szekspirowski, dramat antyczny, literaturę baroku i romantyzmu, demonologię, problem władzy, tradycję manichejską (czyli współistnienie dobra i zła), ludyczność wraz z homo ludens (człowiek bawiący się). Sztuka pełna groteski, ironii, posępności, sprośnych słów i rozpasania.
Zasadniczym tematem Fausta jest nie mające kresu zmaganie się człowieka-geniusza ze „skończonością”, ludzkimi ograniczeniami. Ów człowiek zdobywa coraz większą wiedzę, staje się coraz mądrzejszy i podczas tego „wznoszenia się ducha” coraz silniej odczuwa ludzką nieudolność. Stąd niekończąca się huśtawka nastrojów tytułowego bohatera: od euforii do przygnębienia.
Zwykło się wyróżniać cztery tragedie, jakie przede wszystkim stały się udziałem bohatera tego dramatu:
– uczonego (człowiek nie może do końca poznać świata, każdej jednostce zostały narzucone, pomimo jej wysiłków, granice poznania),
– kochanka (Faust poprzez swoją egoistyczną miłość doprowadza do tragedii, śmierci Małgorzaty),
– artysty (polegająca na samotności będącej ceną za możliwość doświadczania ulotnych wzlotów ducha – twórczych aktów),
– władcy (działając dla dobra ogółu, musi doprowadzać do nieszczęść, takie bowiem są nieubłagane prawa społeczne, które uniemożliwiają w pełni racjonalne sprawowanie władzy).
Faust Goethego jest buntującym się geniuszem , ma w sobie zarówno coś z Prometeusza, jak i Wertera. Dręczy go niemożliwe do przezwyciężenia poczucie ograniczoności swych władz duchowych, umysłowych, nie jest człowiekiem oświecenia, wiedza naukowa nie przynosi mu zadowolenia. Im więcej gromadzi wiedzy, tym silniej odczuwa jej ograniczoność, chce funkcjonować w nieskończoności, a jest tylko jednym z wielu śmiertelników. W tej postaci wyraziście przejawia się tragiczny konflikt pomiędzy „boskością“ człowieka wyższego od innych stworzeń a ograniczonością jego możliwości. Faust osiąga granice poznania, dalej jako człowiek nie może pójść. Nie może i nie chce się z tym pogodzić, zamierza popełnić samobójstwo. Jednak wola życia mimo wszystko okazuje się silniejsza od rozczarowania.
Powołany do życia przez Goethego bohater przechodzi coraz wyższe stadia wewnętrznego, duchowego rozwoju. W końcu osiąga najwyższe piękno, czyli głęboki humanizm. Wcześniej był zdecydowanym pesymistą, uważał, że nawet Mefistofeles nie zdoła spełnić jego bardzo wysokich oczekiwań, osiągnięcia duchowej harmonii. Sądzi też, że wielka podróż po świecie w towarzystwie diabła potwierdzi jego sceptycyzm, ale zachowuje również odrobinę nadziei, iż będzie inaczej. Wciąż pozostaje we władaniu destruktywnego demona niepokoju, nic co ziemskie, skończone nie daje mu satysfakcji.
Film Aleksandra Sokurowa wkroczył na nasze ekrany w glorii sensacyjnego zdobywcy weneckiego Złotego Lwa. Można zastanawiać się, czy do hermetycznego filmu rosyjskiego reżysera pasują egzaltowane słowa szefa weneckiego jury Darrena Aronofsky’ego, tak uzasadniającego werdykt: – Są filmy, które sprawiają, że płaczesz, są filmy, które cię rozśmieszają. Ale są i takie, które zmieniają twoje życie. Faust jest jednym z nich. Niezależnie od wszystkiego „Faust” w wersji Sokurowa wzbudza jednak szacunek jako bezkompromisowa wizja świadomego swoich celów artysty. Zdumiewający i zaskakujący film: hermetyczny i niełatwy. Zdobył jednak uznanie nie tylko profesjonalistów lecz także widzów
Celem reżysera było wywołanie odrazy do piekielnie przyziemnego, od pierwszej sceny dokuczliwego dla człowieka świata. Sam artysta mówi: „Od wiernych adaptacji germańskiej klasyki są Niemcy”. Jemu udało się zinterpretować tę klasykę po swojemu. Zrobił film współczesny – „Fausta” naszych czasów. Nic w nim nie jest pisane wielką literą, nie ma słów istotnych i ważnych. Zło nie przeraża ani nie kusi. Doktorowi Faustowi daleko do wielkiego uczonego, a jego pojedynek z Mefistofelesem nie jest fascynujący. W podłym, małym, niemieckim, XIX-wiecznym mieście, wśród brudu, przemocy i pazerności mieszkańcy próbują przetrwać, zdobyć miskę jedzenia, utrzymać się. A naukowiec niewiele się od nich różni.
Rosyjski reżyser wieńczy w ten sposób swoją słynną tetralogię. W poprzednich filmach pokazał ludzką twarz Lenina, Hitlera i cesarza słońce Hirohito. Władców XX w. portretował w sytuacjach wstydliwych, śmiesznych, wzbudzających raczej litość niż strach. Teraz to samo robi z legendą europejskiej literatury.